Wolontariat w Ameryce Południowej

Tutaj sprawdzone przez nas możliwości wolontariatu w Ameryce Południowej. Prawdziwego wolontariatu, gdzie za pracę dostaje się lokum i jedzenie. W niektórych mieliśmy okazję pracować, niektóre są nam znane stąd, że chciano nas tam zatrzymać jako wolontariuszy. Wszystkie polecamy i służymy informacją via mail 🙂

Hogar Valle Feliz – Dolina Szczęścia, miejsce absolutnie magiczne w zupełnie codziennej codzienności średniej wielkości ekwadorskiego miasta. Enklawa miłości, radości i uśmiechu, kolorów równika i dźwięków natury wśród szarości (choć nie tylko) i zgiełku Santo Domingo de los Colorados. Miejsce, gdzie mieszkają dzieci jakże podobne, a jednocześnie często  jakże inne od tych, które znamy z Polski. 5 domów, w każdym kilka dziewczynek/dziewcząt od 6 do 18 lat. Każda z historią, która nigdy nie powinna zostać  napisana, a jednocześnie z uśmiechem na buzi, który powinien być sfotografowany, namalowany i powielony w tysiącu egzemplarzy „ku pokrzepieniu serc” 😉 Co tu dużo mówić… Zakochaliśmy się w tych dzieciach… Całkowicie… Bezgranicznie… Chyba na zawsze 🙂  http://benemis-ekwador.com/

Colegio Pierre Laplace – szkoła kierowana przez niezwykłą kobietę, Elenę Prado. Kształci dzieci najbiedniejszych mieszkańców Pucusany, malutkiej wioseczki nad Pacyfikiem, 80 kilometrów na południe od Limy. Pani Elena przyjmuje do siebie wolontariuszy chętnych nauczyć angielskiego bądź francuskiego. Myślimy jednak, że wszystkie osoby parające się na przykład artrecyklingiem, bądź potrafiące nauczyć czegoś, co można potem sprzedać i zamienić na chleb oraz ryż, będą mile widziane. Niezwykle mądra kierowniczka, piękne miejsce nad samym brzegiem oceanu, cudowne dzieciaki w szkole… Czegóż chcieć więcej? Nic, tylko jechać! 🙂 www.pierrelaplace.com

Park Narodowy Paracas – pustynia nad Pacyfikiem, niedaleko słynnych geoglifów z Nazca. Pustynia… nie brzmi to może zbyt zachęcająco, ale to tylko pozory. Miejsce niezwykle bogate przyrodniczo, z mnóstwem ptaków i morskich stworów takich jak lwy morskie, czy pingwiny. Wolontariat trwa 3 miesiące i polega na pomocy strażnikom parku w ich codziennych pracach. 3 miesiące to może dużo, ale za to park, jego florę i faunę zna się potem idealnie. Nie potrzeba również biegłej znajomości hiszpańskiego, a zdarzają się wolontariusze, którzy zupełnie nie mówią tym językiem. Oczywiście do czasu… Szybko zostaną nauczeni przez innych wolontariuszy i przemiłych pracowników 🙂 http://www.sernanp.gob.pe

Torres del PaineJeśli ktoś ma więcej czasu, może zostać tutaj wolontariuszem. Na stronie http://www.amatorresdelpaine.org/  są wszystkie informacje, które w tym pomogą. Na pewno jest to świetne doświadczenie, jeśli chodzi o poznanie parku. My również przez dłuższy czas zastanawialiśmy się nad pracą tutaj, jednakże przyjechaliśmy nieco zbyt późno. Do tego nie byliśmy pewni czy chcemy pracować w roli osób, które muszą nadzorować turystów wedle bardzo restrykcyjnych metod. Prawdopodobnie jednak można być wolontariuszem, który wykonuje jakieś inne prace i nie musi ścierać się z rozdrażnionymi ludźmi. Wszystkim chętnym życzymy powodzenia i będziemy wdzięczni za relację 🙂



Komentarzy 16 to “Wolontariat w Ameryce Południowej”

  1. Nie przesadzajcie, „prawdziwy wolontariat” to nie tylko taki, gdzie dostaje się mieszkanie i jedzenie. Nie każda instytucja może sobie na to pozwolić. Prawdą jest niestety, że 90% organizacji tego typu w Ameryce Południowej ma bardzo komercyjny charakter…
    Polecam też Pisco Sin Fronteras – organizację, która pomaga w odbudowie Pisco po trzęsieniu ziemi. Za pracę się nie płaci 😉 ale w cenie sporo niższej niż by można było inaczej to zorganizować można u nich spać i jeść. Właśnie z tych pieniędzy finansowane są wszystkie działania.
    Pozdrowienia i powodzenia!

    • Dlatego też wolimy szukać organizacji, które nie są komercyjne, a nasza praca jest im rzeczywiście potrzebna. Bo jeśli trzeba płacić za jedzenie i spanie, to znak, że nasza praca jest potrzebna w stopniu raczej średnim. Cóż… myślę, ze zgadzamy się, że lepszy wolontariat, gdzie jednak się nie płaci i tylko o takich zamierzamy tutaj pisać. Jest ich trochę, tylko ciężko je znaleźć przez internet. Najlepiej szukać na miejscu.
      Pozdrawiamy 🙂

  2. Znacie może tego typu organizacje w Meksyku lub Gwatemali? Wybieram się w ten rejon w styczniu i intensywnie szukam kontaktów. Pozdrawiam! 🙂

  3. Cześć :). A znacie może takie organizacje w Kolumbii?

    • Znamy jedną szkołę w Kolumbii, gdzie być może byłoby to możliwe. Jesli jestes zainteresowana napisz do nas, postaramy sie zdobyc jakieś informacje.

      • Cześć,

        proszę Was bardzo o kontakt na podany adres mailowy, chciałabym zasięgnąć wielu informacji na temat wyjazdu na wolontariat do Ekwadoru.
        Pozdrawiam, Ania!

  4. a jak wygląda kwestia wolontariatu Brazylia, Argentyna Urugwaj?

    • Witam,
      Niestety, nie byliśmy ani w Brazylii, ani w Urugwaju. CIężko zatem coś powiedzieć. A w Argentynie? Hmmm… przejechaliśmy prawie całą, ale ciągle po wschodniej stronie Andów, gdzie raczej nie ma większych miast, tylko małe wioski, albo nic. Zatem nie spotkaliśmy żadnych wolontariuszy, ani organizacji… Myślę jednak, ze w Argentynie jest sporo możliwości. Najlepiej wybrać najpierw miejsce/region i tam po prostu szukać osób, do których pośle się tonę maili.
      Powodzenia 🙂

  5. witam, chciałbym zapytać jak wygląda kwestia przelotu? Jest jakaś możliwość refundacji transportu? Byłbym zainteresowany półrocznym wolontariatem w Ameryce Płd. Najchętniej w sektorze ochrony przyrody, ochrony środowiska. Jak wygląda kwestia ubezpieczenia zdrowotnego?

    • Hej Przemek,
      Hmmm.. my płaciliśmy wszystkie formalności, przeloty, itd.. z własnej kieszeni. Na miejscu mieliśmy jedynie jedzenie i spanie. Jeśli nie jedziesz z jakiegoś konkretnego programu EVS to raczej nie ma co liczyć na finansowanie takich rzeczy. Niestety… 😉
      Ubezpieczenie? Najlepiej wykupić we własnym zakresie. Choć możliwe, że jeśli pracujesz w jakimś parku narodowym, to takie ubezpieczenie zapewniają. Poszukaj na stronie CONAF (jeśli interesuje Cię np. Chile) i wyślij maila z pytaniem. Oczywiście trzeba raczej kontaktować się po hiszpańsku.
      Pozdrawiamy 🙂
      K&M

  6. Cześć! szkoda, że nie ma tu do was bezposredniego kontaktu, dlatego musze pisac tutaj. Ja też chce wyjechać na wolontariat i także interesuje mnie wolontariat w Ameryce Południowej i Środkowej. Chciałbym zacząć wreszcie podróżować i robić w zyciu coś sensownego. Wiem że mogę wyjechać z projektu EVS, nawiazałem juz kontakt z organizacją wysyłającą ale nie wiem czy ta organizacja ma oferty pasujące do moich kryteriów. Chciałbym pracować w ekologii, wykonywać jakieś prace w rolnictwie, sprzątać może lasy tropikalne czy coś w tym rodzaju. Praca z dziećmi też wchodzi w grę ale bardziej w roli animatora bo mam 21 lat i nie mam żadnego wykształcenia pedagogicznego. Wybrałem EVS bo nie chce się narażać na koszty. Czy macie może jakieś kontakty odpowiadające moim potrzebom?? 😉 Zastanawiam się też czy można wyjechać do organizacji, która nie ma akredytacji EVS ale czy pomimo tego można o takie coś się starać… Czy możecie podać jakieś namiary na siebie?

  7. Witam!
    Ja również pragnę wyjechać do Ameryki Południowej, chciałabym się dowiedzieć czy obowiązkowo muszę umieć język Hiszpański, czy jest szansa że uda mi się wyjechać jedynie ze znajomością języka Angielskiego. Interesujący mnie bardzo projekt, który został tutaj przez was zaproponowany, do Parku Narodowego w Paracas. Pragę skontaktować się z wami mailowo jeśli byłaby taka możliwość.

  8. Super strona ! 🙂

    Ja się zastanawiałem nad pojechaniem na misję w rejony od Meksyku w dół 🙂

Dodaj odpowiedź do jola Anuluj pisanie odpowiedzi